piątek, 28 czerwca 2013

Banalna historia

Zadzwoniła do niego rano,
Bardzo wcześnie, jeszcze przed ósmą.
W mózgu miała noc nie przespaną
I ból, co na chwilę nie usnął.
W sercu miała ciężar rozpaczy.
Powiedziała: "Halo, to ty?
Zaraz muszę się z tobą zobaczyć".
I po twarzy, do słuchawki, łzy.
Odpowiedział: "Co za awantura?
Nie mam czasu dziś przed obiadem,
Dobrze wiesz, że muszę iść do biura.
Uspokój się nie lubię przesady".
Powiedziała: "Jeśli nawet nie możesz,
To koniecznie przyjdź, bo..." - "Bo co?"
Zapłakała: "Boże! Boże! Boże!"
Rzucił: "Dobrze. Tylko nie płacz. No!"
Spotkali się w pustej cukierence.
Cukiernie rano są puste.
I puste jest serce dziewczęce,
Gdy je rozpacz przepełnia, nic więcej.
Przyszedł z miną na smutno szlachetną
(Każdy z nas to umie, gdy chce);
"Kawa czy herbata?" - "Wszystko jedno..."
"Może ciastko?" - Dziękuję. Nie".
"Co się stało?" Uśmiechnęła się blado:
"Co się stało? Nic..." - "Więc dlaczego płaczesz?"
"Płaczę? Myślałam, że się uśmiecham...
To tak trudno odróżnić czasem.
Ach, i mówić tak trudno, gdy słowa
Są te same, a czuje się różnie.
Ale ja ci zaraz powiem, wszystko powiem..."
- "Tylko, proszę cię, prędko, bo się spóźnię".
I zaczęła jak wniebowzięta,
Jak w natchnieniu, chorobliwie, gorączkowo,
Dygotały nieszczęśliwe rączęta,
Kołysała się rozpalona głowa.
Nawet kelner poczuł litość dla niej
I pomyślał: "Coś tam złego jest,
Trzeba podać drugi cukier tej pani,
Bo jej kawa zgorzknieje od łez".
Co mówiła - ja nie wiem niestety.
Sądzę nawet, że to wszystko jedno.
Ale wy - wy, dziewczyny i kobiety,
Znacie dobrze tę mowę obłędną!
Gdy skończyła - spojrzała na niego
Jak zbity pies... wzrokiem oniemiałym...
- "Hm (powiedział), to nic nowego,
Już to wszystko sto razy słyszałem!"
I tu nagle -błysk w oczach dziewczyny,
Jakby ktoś ją obudził - i powiada:
"A myślałam, że to mówię, mój jedyny,
Pierwsza!! pierwsza od początku świata!!!"
-------
Teraz wszystko już wiemy. Naturalnie!
Bo cóż mogła innego uczynić,
Jak do domu iść i najbanalniej
Małą kartkę zostawić w sypialni:
"Proszę nikogo nie winić".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz